Mokosh: TO DZIAŁA… naturalnie, ale i bezpiecznie
– W Polsce kosmetyk naturalny nadal kojarzy się z handmade, domową, niszową produkcją. My chcemy wskazać inną drogę, uświadomić, że kosmetyk naturalny powinien być poddany badaniom, a co za tym idzie bezpieczny i najważniejsze – jego działanie powinno być potwierdzone – mówi Anna Rutkowska-Didiuk, która wraz z Anną Didiuk prowadzi firmę Mokosh.
Aldona Senczkowska-Soroka: Ostatnia nasza rozmowa na łamach „Kierunku Kosmetyki” to połowa 2019 r. Co przede wszystkim zmieniło się w Mokosh od tego czasu, poza poszerzeniem portfolio oczywiście.
Anna Rutkowska-Didiuk: Zmian jest bardzo dużo, w bardzo wielu obszarach. Jednym z najistotniejszych jest produkcja. Tutaj znacznie wzrosła liczba pracowników, ale także powiększył się nasz park maszynowy. Wcześniej, pewnie jeszcze w 2019 r., było to laboratorium, kilka skromnych urządzeń, mieszalników, gdzie opracowywaliśmy fajne receptury, ale nie da się ukryć, że dużo prostsze niż obecnie. Dysponujemy obecnie wieloma bardziej zaawanasowanymi technologicznie maszynami, które pozwalają nam robić trudniejsze i co za tym idzie – przyjaźniejsze w użytkowaniu masy kosmetyczne: lekkie emulsje, treściwe, dobrze zemulgowane kremy oraz żele do mycia ciała.
Inwestycja w park, a także powiększenie zespołu technologów pozwoliło nam na tworzenie bardzo różnorodnych produktów. Myślę, że obecnie żadna forma nie sprawiłaby nam większych trudności. Mówimy oczywiście o kilku etapach: opracowaniu kosmetyku, jak i jego wyprodukowaniu i zapakowaniu.
Jesteśmy coraz bardziej dostępni w drogeriach, sieciach handlowych w Polsce i za granicą. W 2020 r. zaczęliśmy poważniejsze działania w zakresie eksportu. 2021 r. ruszyliśmy także na zagraniczne targi, gdzie pozyskaliśmy wiele ciekawych ofert współpracy.
Produkujecie również dla innych. Przy współpracy z Mokosh powstała marka własna Kontigo – Vegaya, o której ostatnio mogliśmy usłyszeć. Muszę przyznać, że wizualnie bardzo przypomina wasze produkty.
A.R.-D.: Tak, opracowujemy i produkujemy także dla innych, oczywiście dzisiaj dużo więcej niż 3 lata temu. Cieszy nas bardzo to, że ufają nam tacy klienci, jak właśnie sieć Kontigo. Vegaya to już bogata linia do pielęgnacji twarzy, przygotowana we współpracy z naszymi specjalistami.
Jest oczywiście wiele brandów, które robimy, a o których powiedzieć nie możemy. Można je spotkać w wielu dużych i mniejszych sieciach handlowych. To dla nas ważne, że klienci dostrzegają nasze know- -how i chcą z nami stworzyć coś nowego. Najczęściej są to marki niszowe, ale za to bardzo wyspecjalizowane, z ciekawym surowcem w składzie, któremu nadajemy odpowiednią formę.
W jakich krajach można już kupić kosmetyki Mokosh?
Anna Didiuk: Rozwój w tym obszarze jest bardzo duży. W Europie można kupić kosmetyki m.in. w: Hiszpanii, Szwajcarii, Grecji, Włoszech, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Danii, Finlandii, na Litwie, Łotwie, w Estonii. Eksportujemy na Bliski Wschód, do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także do krajów azjatyckich, m.in. na Tajwan. Mokosh można kupić także w Ameryce Północnej – w USA.
Gdzie planowana jest dalsza ekspansja?
A.D.: Nie widzimy przeciwskazań, żeby sprzedawać na całym świecie. To jedna z naszych głównych ścieżek rozwoju. Próbujemy jednocześnie zaistnieć na wielu rynkach.
A.D.: Nie widzimy przeciwskazań, żeby sprzedawać na całym świecie. To jedna z naszych głównych ścieżek rozwoju. Próbujemy jednocześnie zaistnieć na wielu rynkach.
A.R.-D.: Jakość i skupienie na bezpieczeństwie i działaniu naszych produktów. To zawsze był i będzie dla nas priorytet. Zanim wypuścimy jakąś nowość, sprawdzamy, testujemy, upewniamy się, że to jest to, czego oczekiwaliśmy.
Mokosh to teraz także needit nature – co zdecydowało o powstaniu nowej marki?
A.R.-D.: needit nature powstała z potrzeby stworzenia linii do pielęgnacji bardzo podstawowej, rdzennej. Jest ona podwaliną do tego, czym jest Mokosh. To linia zaspokajająca podstawowe potrzeby pielęgnacji, niezależnie od wieku czy rodzaju cery: oczyszczanie, tonizowanie, nawilżanie, regeneracja. Chodziło nam o to, aby produkty needit nature można było używać samodzielnie i ewentualnie, w miarę potrzeb, uzupełniać wyspecjalizowanymi produktami marki Mokosh.
Już mogę powiedzieć, że to podejście się sprawdza. needit nature zainteresowało przede wszystkim młodsze osoby, których skóry nie potrzebują jeszcze np. działania anti-aging. Np. mamy używające produkty Mokosh dla córek, teraz chętnie kupują needit. Nowa linia to także świetne rozwiązanie na wyjazdy, wakacje – jeden produkt, np. krem nawilżający, przyda się całej rodzinie i nie zajmie wiele miejsca w bagażu.
Needit nature to ideał dla osób lubiących minimalizm, wielofunkcyjność produktów, a jednocześnie ciekawe wnętrze kosmetyku. Nie zrezygnowaliśmy również z zapachów, tutaj są jednak delikatne, uniwersalne, ale wyczuwalne i przyjemne. Linia jest także bardziej przystępna cenowo.
Możecie zdradzić, czy zamierzacie poszerzać obecne linie o nowe produkty, czy może szykuje się coś zupełnie nowego?
A.R.-D.: Nowością, z której jesteśmy szczególnie dumni, jest Serum pod oczy z linii Owies i bambus. Przyznam, że powstało z inspiracji moją potrzebą posiadania czegoś dobrze działającego na skórę pod oczami. Czas powstawania i testowania nowego produktu to prawie rok. Przeprowadzone zostały także badania aparaturowe i aplikacyjne.
Jak wspominałam, stawiamy obecnie na produkty bogate w surowce aktywne, o zdecydowanym, konkretnym działaniu, wyspecjalizowane. W najbliższym czasie chcemy także wprowadzić żel do mycia ciała o ciekawym, luksusowym zapachu.
Coraz więcej firm wprowadza do portfolio suplementy. Stosowane w połączeniu z pielęgnacją kosmetykami mają dawać lepsze efekty. Czy rozważaliście takie połączenie?
A.R.-D.: Oczywiście trend jest nam znany, ale nie planujemy na razie wprowadzania takich rozwiązań. Skupiamy się na bieżących pracach nad nowościami. Gdy będziemy na etapie, że chcielibyśmy czegoś takiego spróbować, to wtedy z pewnością wykonamy odpowiednie badania, które potwierdziłyby skuteczność takiego połączenia. Mamy zasadę, że zanim coś wprowadzimy, musimy wiedzieć, że to ma sens. Chcemy robić rzeczy bardzo wiarygodne, działające i to jest nasza droga.
Jakie jeszcze trendy na rynku widzicie w przyszłości? Czy jest coś, co zmieni w dużym stopniu rynek kosmetyków naturalnych w Polsce?
A.R.-D.: W Polsce kosmetyk naturalny nadal kojarzy się z handmade, domową, niszową produkcją. My chcemy wskazać inną drogę, uświadomić, że kosmetyk naturalny powinien być poddany badaniom, co za tym idzie bezpieczny i najważniejsze – jego działanie powinno być potwierdzone. Podejście naukowe jest więc nam bardzo bliskie i tą drogą chcemy nadal podążać. Obecnie nawiązujemy kontakty z ośrodkami naukowymi, aby wspólnie z nimi zrealizować projekty badawcze w zakresie kosmetyki naturalnej.
A.D.: Z pewnością rośnie świadomość konsumenta. To trend podstawowy i będzie na pewno się wzmacniał. Trzeba być transparentnym. Nie tylko, jeżeli chodzi o kosmetyki, ale także działania firmy:, to, czy podąża ścieżką, o której mówi. Czy dba o środowisko, czy angażuje się charytatywnie, czy zatrudnia legalnie, produkuje w Polsce… Ważna jest przede wszystkim ta spójność, fakt, że te działania są DNA firmy, a nie reakcją na bieżącą modę.
Jeśli chodzi o Mokosh, od początku postawiliśmy na szkło i działania proekologiczne, nie ulegliśmy trendowi greenwashingu. Nadal chcemy być spójni w naszych założeniach.
A.R.-D.: Jeśli chodzi z kolei o najbliższe akcje, to część dochodów ze sprzedaży naszych produktów zostaje przeznaczona na cele charytatywne.
A.D.: Mamy także bardzo świadomych pracowników, którzy pomagają schroniskom, oddają krew. Inicjatywy także wychodzą od nich, co bardzo nas cieszy.
Co w planach na najbliższe miesiące? Czego możemy się spodziewać?
A.D.: Pokus jest sporo, o wielu rzeczach myślimy. Widzimy, że mamy nieskończenie wiele możliwości. Nie zamykamy się na żadne pomysły, ale też idziemy wyznaczoną ścieżką.
Rozmawiała Aldona Senczkowska-Soroka, redaktor czasopisma „Przemysł Farmaceutyczny” z dodatkiem „Kierunek Kosmetyki” oraz portali kierunekFARMACJA.pl oraz kierunekKOSMETYKI.pl
Komentarze