Dlaczego maseczki z biocelulozy są najlepsze?
Jakiś czas temu cały świat zachwycił się azjatyckimi metodami pielęgnacji urody. Jedną z nich są maseczki w płachcie, czyli w formie kawałka tkaniny nasączonej odżywczą esencją. Najlepiej sprawdzają się naturalne materiały, zwłaszcza bioceluloza, która dotychczas była używana przede wszystkim podczas zabiegów medycznych. Dlaczego maski z biocelulozy są najskuteczniejsze?
Kosmetologia, medycyna oraz farmakologia przenikają się już od dawna, czerpiąc inspiracje od siebie nawzajem. Materiały biomedyczne i substancje wykorzystywane przez lekarzy świetnie sprawdzają się jako składniki kosmetyków lub elementy zabiegów pielęgnacyjnych. Do takich uniwersalnych surowców należą m.in. szczepy probiotyczne, alginiany, dekstran oraz kwas hialuronowy. Stosunkowo niedawno dołączyła do nich również bioceluloza – substancja wykorzystywana m.in. przy leczeniu oparzeń.
Czym jest bioceluloza?
Bioceluloza (inaczej: nanopoliglukoza) jest znana i wykorzystywana w medycynie od ok. 20 lat. Jest ona nietoksycznym biomateriałem odznaczającym się wysoką porowatością, biokompatybilnością, podatnością na modyfikacje oraz dużą czystością. Ta biotechnologiczna celuloza wytwarzana jest przez bakterie, podczas procesu fermentacji. Co ciekawe, dzięki temu jej produkcja jest bardzo przyjazna dla środowiska. Nic dziwnego, że bioceluloza jest wykorzystywana w różnych dziedzinach: od przemysłu tekstylnego i papierniczego, poprzez ekologię, aż po kosmetologię i medycynę. Zwłaszcza ta ostatnia wiele zawdzięcza temu naturalnemu polimerowi.
Niektórych może zdziwić fakt, że biała tkanina stosowana do produkcji masek w płachcie jest używana m.in. w implantologii, jako surowiec do konstrukcji syntetycznych naczyń krwionośnych, zastawek serca, tchawicy, chrząstki ucha oraz nosa. Bywa nazywana substytutem skóry lub sztuczną skórą, ponieważ znakomicie nadaje się do roli materiału opatrunkowego, który przyspiesza gojenie przewlekłych ran o dużej powierzchni. Dzięki bardzo dużej higroskopijności, czyli zdolności do zatrzymywania wody, może pełnić funkcję zbliżoną do naturalnego naskórka. Bioceluloza bywa również wykorzystywana do produkcji soczewek kontaktowych, suplementów diety, błon filtracyjnych oraz membran dźwiękochłonnych.
Choć nie widać tego gołym okiem, bioceluloza odznacza się nano-włóknistą strukturą, co oznacza, że jej włókna mają średnicę wynoszącą 2-100 nm, czyli ok. 1000 razy mniejszą niż ludzki włos. Układają się one w skręcające się wstęgi wiązek, na których tworzy się gęsta membrana. Taka trójwymiarowa struktura daje materiałowi imponującą wytrzymałość, dużą elastyczność oraz chłonność.
Bioceluloza – właściwości
Nano-porowatość sprawia, że celuloza jest doskonałym nośnikiem substancji odżywczych. Jednocześnie stanowi bardzo efektywną barierę chroniącą przed zakażeniem zewnętrznym, a dodatkowo jest nietoksyczna, hipoalergiczna i dobrze tolerowana przez ludzką skórę – jest odpowiednia nawet dla osób o cerze wrażliwej czy atopowej. Zapewnia wymianę gazową z otoczeniem (innymi słowy – pozwala skórze „oddychać”). W dodatku porowata struktura sprawia, że tkanina dopasowuje się do wszystkich nierówności skóry, a dzięki temu, że idealnie do niej przylega, może dobrze ją chronić i wspomagać wchłanianie składników aktywnych.
Kolejną interesującą właściwością biocelulozy jest charakterystyczny efekt chłodzenia skóry, na której się znajduje – temperatura jej powierzchni obniża się nawet o 5 stopni. Funkcja ta działa przez cały czas, w którym materiał pozostaje w kontakcie z tkanką. Dzięki temu gojenie się ran jest mniej bolesne i trwa krócej, a obrzęki zostają zredukowane.
Okluzja
Jedną z metod wykorzystywanych przez kosmetykę i kosmetologię jest tzw. okluzja, czyli pokrycie skóry powłoką lub filmem po aplikacji preparatu pielęgnacyjnego. W ten sposób odparowywanie wody zostaje uniemożliwione, a substancje odżywcze lepiej się wchłaniają – szacuje się, że ich wnikanie jest nawet dziesięciokrotnie efektywniejsze! Okluzję dzielimy na ciągłą, polegającą na utworzeniu nieprzepuszczalnej bariery na ograniczoną ilość czasu (zwykle kilka lub kilkanaście minut) oraz nieciągłą, wykorzystującą półprzepuszczalny film, umożliwiający częściowe odparowywanie płynu. Ta ostatnia ma miejsce w przypadku kosmetyków zawierających substancje o budowie hydrofobowej, np. wazelinę, oleje mineralne, wosk parafinowy, wosk pszczeli, kwasy tłuszczowe, alkohole tłuszczowe czy silikony. Z kolei okluzja ciągła wykorzystywana jest w popularnych w Azji (a od pewnego czasu również w Europie) maseczkach w płachcie. Dzięki pokryciu twarzy płatem tkaniny skóra lepiej wchłania substancje odżywcze. W dodatku zastosowanie tego rozwiązania pozwala na zachowanie jak najbardziej „czystego” składu produktu – nie trzeba dodawać do niego substancji zagęszczających i można się skupić wyłącznie na składnikach aktywnych. Nałożenie na cerę takiej płynnej, wodnistej esencji mogłoby być problematyczne, natomiast materiał rozwiązuje ten problem. W dodatku jest to bardzo wygodna forma maseczki: nie brudzi ubrań, włosów ani łazienki, nie trzeba jej zmywać i nie zsuwa się z twarzy. Po zakończonym zabiegu można ją po prostu zdjąć, a pozostałości płynu wklepać w skórę. Dzięki temu wiele osób używa tego typu masek nawet w podróży (np. podczas długich lotów samolotem) oraz w czasie wykonywania różnych prac domowych – maska przez cały czas pozostaje na swoim miejscu, więc można zupełnie o niej zapomnieć i zająć się czymś innym.
Maski w płachcie bywają wytwarzane z różnego rodzaju materiałów: syntetycznych (takich jak poliamid i poliester) oraz wykonywanych z naturalnych składników (np. wiskozy). Do tych drugich należy również bioceluloza, która stanowi najlepszy surowiec do tego typu produktów. Jej specyficzna struktura sprawia, że substancje odżywcze są wchłaniane przez skórę z maksymalną efektywnością. Zmniejsza się widoczność porów, cera staje się elastyczna, ujędrniona, wygładzona i nawodniona, a jej koloryt ulega wyrównaniu. Maski oraz procedury kosmetologiczne z wykorzystaniem biocelulozy silnie dotleniają i nawilżają cerę, dzięki czemu efekt jest widoczny gołym okiem. Fantastycznie sprawdzają się w roli zabiegów „bankietowych”, stosowanych przed ważnym wyjściem, a także po imprezie lub zarwanej nocy, kiedy nasza skóra jest poszarzała, podrażniona i opuchnięta, a oczy podkrążone – tego typu maska z łatwością poradzi sobie z tymi problemami. Jednocześnie fakt, że efekty są widoczne natychmiast, nie oznacza, że utrzymują się jedynie przez krótki czas. Poprawa stanu cery jest długotrwała, a rezultaty można wzmocnić poprzez regularne wykonywanie takich zabiegów. Na szczęście maski w płachcie z biocelulozy są tańsze niż wizyta u kosmetyczki, zaś korzyści z obu tych rozwiązań są bardzo porównywalne.
Jak stosować maseczki w płachcie?
Jak stosować maski w płachcie, by wykorzystać ich zalety w maksymalnym stopniu? Przede wszystkim musimy zachować właściwą kolejność poszczególnych etapów zabiegu pielęgnacyjnego, nie pomijając żadnego z nich. Zanim nałożymy tkaninę na twarz, należy wykonać dokładny demakijaż. Niezmywanie kolorowych kosmetyków to zaskakująco częsty błąd – w mediach społecznościowych wręcz roi się od fotografii dziewczyn, które mają na sobie ten produkt, a na widocznych fragmentach ich twarzy bez trudu można zauważyć eyeliner, tusz do rzęs czy podkład. Okazuje się więc, że to, co wydaje nam się oczywiste w przypadku tradycyjnych masek, nie jest takie przy maskach w płachcie. Tymczasem demakijaż jest obowiązkowy – resztki make-upu zatykają pory i uniemożliwiają przenikanie odżywczej esencji w głąb skóry. Należy dokładnie je usunąć za pomocą specjalnego mleczka lub płynu micelarnego. Następnie warto umyć twarz pianką lub żelem. W ten sposób pozbędziemy się ewentualnych pozostałości makijażu oraz zanieczyszczeń, które zebrały się na naszej cerze przez cały dzień i odblokujemy pory. Jeśli zależy nam na naprawdę spektakularnych efektach zabiegu, możemy dodatkowo wykonać peeling, który usunie martwe komórki naskórka. Po tym wszystkim przychodzi czas na przetarcie skóry tonikiem. Wiele osób pomija ten krok, tymczasem jest on niezwykle istotny. To właśnie ten kosmetyk przywraca naszej cerze jej naturalne pH, a w efekcie wzmacnia jej odporność na negatywny wpływ czynników zewnętrznych.
Kiedy twarz jest już odpowiednio oczyszczona, możemy przystąpić do nakładania maski. W tym celu wyjmujemy ją z foliowego opakowania i sprawdzamy, czy na tkaninie znajduje się ochronna warstwa folii lub papieru. Kiedy już się jej pozbędziemy, przykładamy tkaninę do twarzy, dbając o to, by jak najbardziej do niej przylegała. Jeśli używamy maseczki wykonanej z biocelulozy, możemy mieć pewność, że będzie ona jak „dodatkowa warstwa naskórka”. Nano-włókna tego materiału są mniejsze od najmniejszych nierówności naszej skóry, dzięki czemu bez trudu się do niej dopasowują. Zostawiamy maseczkę na twarzy na tyle czasu, ile zaleca producent. Niektórzy myślą, że im dłużej kosmetyk będzie znajdował się na skórze, tym lepiej. To poważny błąd! Jeśli dopuścimy do wyschnięcia tkaniny, jej działanie będzie przeciwne do zamierzonego – zacznie się proces resorpcji, czyli pobierania wilgoci z naszej cery, która w efekcie stanie się sucha, a w skrajnych przypadkach nawet podrażniona i zaczerwieniona. Pod żadnym pozorem nie należy zostawiać kosmetyku na twarzy przez całą noc. Skutki takiego postępowania będą znacznie gorsze niż aplikacja krótsza niż ta podana w instrukcji. Po zdjęciu maseczki możemy wycisnąć na dłoń pozostałości esencji, które znajdziemy w opakowaniu i wklepać je w twarz, szyję oraz dekolt.
Podsumowując: bioceluloza stanowi bardzo wszechstronny materiał, którego właściwości mogą być wykorzystywane w bardzo wielu dziedzinach. Maski w płachcie wykonane z tej tkaniny należą do najskuteczniejszych kosmetyków tego typu. Jeżeli zależy nam na spektakularnych, widocznych gołym okiem efektach – warto sięgnąć właśnie po nie. Bioceluloza sprawi, że nasza cera stanie się odżywiona, nawodniona i dotleniona, a składniki odżywcze wnikną w jej najgłębsze partie. Każda z nas zasługuje na taką odrobinę luksusu przynajmniej raz na jakiś czas.
Komentarze