Partner serwisu

Działamy wielotorowo

Kategoria: Z życia branży

Podejmowanie właściwych działań marketingowych i wdrażanie nowych rozwiązań technologicznych przez producentów kosmetyków jest bardzo ważne. Firma Bielenda łączy to dodatkowo z osiągnięciami nauki dbając, by jej produkty były przyjazne nawet dla najbardziej wymagającej cery. Jak? Zdradza to Barbara Kozioł – technolog i Magdalena Koćwin z działu marketingu Bielenda Kosmetyki Naturalne Sp. z o.o.

Działamy wielotorowo

• Na rynku głośno ostatnio o produktach Bielendy. Nagrody, wyróżnienia… Czy pomaga to we wdrażaniu planów marketingowych?
     Magdalena Koćwin (M.K.):
– Nasze kosmetyki mają na swoim koncie wiele nagród. Głównie pochodzą one od klienta końcowego – pań, które miały okazję zakupić kosmetyk i dokonać jego oceny: albo za pośrednictwem prasy, albo portali branżowych. Nagrody te po pierwsze przekonują osoby niezdecydowane do zakupu naszego produktu – skoro ocena wystawiona przez inne konsumentki jest pozytywna, to warto go wypróbować. Nam z kolei pozwalają uwierzyć w fakt, że plany i wdrożenia, które realizujemy, mają sens i że warto podążać ścieżką kosmetyków roślinnych zapewniających bezpieczną pielęgnację.

Magdalena Koćwin – dział marketingu,
Bielenda.

Jakie są wasze pomysły na przyszłość? Czym się kierujecie, wybierając nowe trendy?
    M. K.: W wyznaczaniu rynkowych trendów istotną rolę odgrywają duże koncerny. To one promują nowe odkrycia – przykładowo nośniki substancji czynnych bądź sposoby pielęgnacji. Firmy mniejsze odnoszą się w odpowiedni sposób do kierunków rozwoju narzuconych przez większych graczy. Jeśli chodzi o naszą firmę, oprócz obowiązujących trendów bierzemy pod uwagę oczekiwania naszych konsumentek. Śledzimy fora internetowe, korespondujemy z nimi, spotykamy się na targach krajowych i zagranicznych. Na wystawach międzynarodowych staramy się podpatrzeć nowe rozwiązania kosmetyczne, które wdrażają firmy krajów Europy Zachodniej. Mamy dział technologii, który szuka nowych nośników, ciekawych rozwiązań i substancji roślinnych.
    Barbara Kozioł (B.K.): Dodam, że we wszystkich działaniach bierzemy pod uwagę również osiągnięcia kosmetologii. Na całym świecie poszukuje się coraz to lepszych surowców, skuteczniejszych w działaniu – przykładowo w procesach starzenia skóry. W taki sposób wprowadzono do kosmetyków roślinne komórki macierzyste, mające bardzo dobre działanie na skórę, pobudzające ją do odnowy.

Wspomniała pani o rozwoju globalnym przemysłu kosmetycznego. Czym wyróżnia się ten polski od światowego?
    M. K.: W naszym kraju duży nacisk kładziony jest na jakość i wysoką specjalizację produktu. Dlatego kosmetyki proponowane przez polskie firmy różnią się troszeczkę od tych koncernowych. Również i Bielenda chce oferować produkty nie dla wszystkich i „na wszystko”, ale na różne problemy dla osób w różnym wieku. Polscy producenci czerpią z dokonań rynku zachodnioeuropejskiego. Po targach zagranicznych widać jednak, że Zachód jest też zainteresowany tym, co ma do zaproponowania nasza część Europy.

Bywacie na międzynarodowych targach kosmetycznych. Próbujecie również wejść na obce rynki?
    B. K.: Mamy bardzo prężnie działający dział eksportu, który wykracza już nawet poza granice Europy. Ostatnie targi w Dubaju zaowocowały kontraktami z Wietnamem, Koreą Płd, krajami arabskimi. Cieszymy się, że nasze kosmetyki spotykają się z coraz szerszym zainteresowaniem.

Barbara Kozioł – technolog w firmie Bielenda.

Co bierzecie pod uwagę, proponując wasze produkty konsumentom zagranicznym?
    M. K.: Ważna jest specyfi kacja rynków zagranicznych. W jednej części świata większą uwagę zwraca się na pielęgnację ciała, w drugiej na pielęgnację twarzy, w krajach Europy Wschodniej i Azji na to, aby cera była jaśniejsza, delikatniejsza. Wszystkie produkty, które mają działanie rozjaśniające skórę, cieszą się tam większym powodzeniem niż produkty brązujące. Specyfika rynku podpowiada nam zatem, z czym i gdzie najłatwiej jest dotrzeć.
    B. K.: W tym momencie prowadzimy bardzo poważne rozmowy z Filipińczykami dotyczące serii wybielającej. Podchodzą oni bardzo skrupulatnie do tematu. Musieliśmy dla nich przygotować obszerną prezentację z dowodami, wynikami badań. Będzie ona przedstawiona na sympozjum dla lekarzy, bo musi mieć przychylność branży medycznej. W zależności od specyfiki kraju dostosowujemy działania, materiały, receptury, gdyż zdarza się, że któryś z wykorzystywanych przez nas surowców nie jest dopuszczony do użytku w danym państwie.

Czyli w zależności od kraju podejmowane są różne działania marketingowe?
    M. K.: Od działu eksportu otrzymujemy informacje dotyczące wymagań klientów z danego rynku, bo nikt tak dobrze nie zna konsumenta, jak osoba, która z nim bezpośrednio współpracuje. Najczęściej powielamy działania marketingowe funkcjonujące w kraju, oczywiście z uwzględnieniem obcych języków.

Jakie formy reklamy wykorzystujecie za granicą?
    M. K.: Współpraca z sieciami daje nam reklamę produktów poprzez plakatowanie witryn sklepowych. Zamieszczamy również reklamy w czasopismach kobiecych.

– Mamy dość restrykcyjne podejście do naszych dostawców opakowań. Współpracujemy z tymi firmami, które są nam w stanie potwierdzić, że np. same dokonują segregacji odpadów, recyklingu. – mówi Magdalena Koćwin.

Funkcjonujecie zarówno na rynku kosmetyków detalicznych, jak i profesjonalnych. Który jest większy i łatwiejszy do opanowania?
    M. K.: Mamy kilkadziesiąt serii detalicznych oraz kilkadziesiąt propozycji zabiegowych dla klientek kosmetyki profesjonalnej. Wszystkie pokazywane są na targach w kraju oraz za granicą i spotykają się z uznaniem konsumentek. Nie jest łatwo ani na jednym, ani na drugim rynku, choć różnią się one specyfiką sprzedaży. Rynek kosmetyki profesjonalnej jest mniejszy niż detal, ale bardzo dynamicznie się rozwija. Poza tym kosmetyka profesjonalna posługuje się zupełnie innymi kanałami dystrybucji. Kosmetyki profesjonalne dostarczane są do największych dystrybutorów kosmetyków z tego segmentu w kraju, natomiast nasi dystrybutorzy dostarczają je do kilkunastu tysięcy gabinetów kosmetycznych oraz ośrodków SPA. Pomimo przywiązania pań do marek selektywnych, udaje nam się poszerzać krąg odbiorców, ponieważ jakość naszych produktów profesjonalnych sprawia, że wiele kobiet chwali sobie w ostatecznym rozrachunku nasze serie. A to wszystko za rozsądną cenę.
    Jeśli chodzi o kosmetyki detaliczne, to jest tutaj zdecydowanie większa konkurencja, prawa rynku są brutalne, funkcjonują promocje, reklamy, różnorodne sposoby dotarcia do klienta, walka jest bardziej ostra. Cóż, analizujemy to, co mówi rynek i staramy się wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom.

• Wiemy już, że cena ma duże znaczenie. Co jeszcze?
    B. K.: Podążanie za panującą modą. Niezmiennie silnie funkcjonuje wciąż trend ekologiczny. Dlatego dobieramy naturalne surowce nie tylko pod kątem ich dobroczynnego działania na skórę, ale również pod kątem ich biodegradowalności. Staramy się, aby nasze procesy produkcyjne były energooszczędne. Wprowadziliśmy już technologie tworzące kremy na zimno, czyli unikamy wysokiej temperatury, która towarzyszy procesom tradycyjnym. Emulgatory, które stosujemy, są na bazie aminokwasów bardzo przyjaznych dla skóry.

Jesteśmy dumni ze wszystkich naszych produktów. Na pewno są dla nas szczególnie ważne pewne linie ze względu na ich recepturę i szatę graficzną – wyznaje Magdalena Koćwin.


Wszystko brzmi optymistycznie. Nie straszny wam kryzys? Jak się przed nim bronicie?
    M. K.: W ostatnich dwóch latach zmieniły się nasze rynki. Wszyscy wiemy, co dzieje się w Europie Zachodniej i jak wygląda portfel tamtejszego konsumenta. W pierwszej fali kryzysu kosmetyki się obroniły. Zaraz potem jednak klienci zaczęli szukać produktów uniwersalnych, o większych pojemnościach. W Polsce na razie mamy stabilną sytuację, choć wielkiego optymizmu nie ma. Wciąż funkcjonuje tzw. efekt szminki, kiedy panie mimo wszystko dokonują zakupów kosmetycznych, inwestują w siebie. Może te decyzje są ostrożniejsze, ale nie ma tendencji zupełnie pesymistycznej. Specyfika polskiego rynku kosmetycznego jest taka, że funkcjonuje tutaj wiele zmieniać swoje nawyki pielęgnacyjne, szukać produktów uniwersalnych, o większych pojemnościach.
    W Polsce na razie mamy stabilną sytuację, choć wielkiego optymizmu nie ma. Wciąż funkcjonuje tzw. efekt szminki, kiedy panie mimo wszystko dokonują zakupów kosmetycznych, inwestują w siebie. Może te decyzje są ostrożniejsze, ale nie ma tendencji zupełnie pesymistycznej. Specyfika polskiego rynku kosmetycznego jest taka, że funkcjonuje tutaj wiele firm rodzinnych, niewielkich. Są ich setki, o czym informują badania rynku. Chętnie czerpią z doświadczeń koncernów, ale z drugiej strony są elastyczne i bardzo otwarte na wszelkiego rodzaju nowości surowcowe. Wiedzą, że nie mając potężnych nakładów finansowych na reklamę, mogą pozyskać klientów jakością, zaciekawić recepturą, dotrzeć do nich poprzez sam produkt. Zaczyna funkcjonować teoria, że cena, owszem, jest ważna, ale nie najważniejsza, że warto zainwestować w produkt, do którego ma się zaufanie. My mamy ten komfort, że jesteśmy kojarzeni z produktami opartymi na nośnikach roślinnych, które są coraz bardziej ciekawe i pochodzą z coraz bardziej egzotycznych roślin. Wydaje mi się, że u nas klient jeszcze szuka produktu, który będzie miał dla niego wartość.


• Skąd bierzecie surowce?
    B. K.: Wszyscy w Europie korzystamy z podobnych źródeł surowców, dlatego nie odbiegamy tu jakością. Aloes, przykładowo, dostarcza nam producent ze Stanów Zjednoczonych, który ma bardzo duże ekologiczne uprawy.

Tworząc receptury korzystacie z dokonań ośrodków naukowych?
    B. K.: Samo tworzenie formulacji ma miejsce w obrębie firmy. Korzystamy z ośrodków naukowych w zakresie badań skuteczności produktów. Rozpoczęliśmy niedawno współpracę z Akademią Medyczną w Bydgoszczy, gdzie ruszył duży program badania cellulitu – poważne badania medyczne, w których udział bierze 150 probantek. Nasze preparaty są w ten eksperyment włączone.

Czy w Polsce mamy dobrych specjalistów, jeżeli chodzi o branżę kosmetyczną?
    B. K.: Tak. Funkcjonuje bardzo silny program uświadamiania o nowych trendach, osiągnięciach ośrodków naukowych. Wzrosła również liczba uczelni mających wydział kosmetologii – rynek szkoleniowy więc się rozszerza. Nasza firma ma dodatkowo duże wsparcie od producentów surowców, którzy zatrudniają specjalistów służących nam pomocą.

Zaczyna funkcjonować teoria, że cena, owszem, jest ważna, ale nie najważniejsza, że warto zainwestować w produkt, do którego ma się zaufanie – mówi Barbara Kozioł.

Co będzie „trendy” w przyszłości?
    B. K.: Myślę, że za jakiś czas utrzymujący się trend ekologiczny będzie musiał ustąpić nowym ideom. Nowe rozwiązania w kosmetologii będzie nam podpowiadać świat nauki, który cały czas idzie do przodu i daje innowacyjne rozwiązania. Nadal będziemy stawiać na skuteczność i jednocześnie bezpieczeństwo kosmetyków, szczególnie w czasach, gdy coraz więcej klientek deklaruje skórę wrażliwą. Trzeba wyjść im naprzeciw.

Rozmawiały: Daria Łaba, Patrycja Misterek

 

Wywiad został opublikowany w magazynie "Przemysł Kosmetyczny" nr 3/2011

 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ